Przepis na trufle czekoladowe dostałam od mojej koleżanki z pracy, prawdziwej miłośniczki domowych czekoladek i ciasteczek.
Często robi je dla siebie i rodziny, a pięknie opakowane podarowuje swoim przyjaciołom. Jest to doskonały pomysł na sympatyczny prezent, taki prosto od serca.
Lubiłam zawsze słuchać, gdy z wielką pasją opowiadała mi o swoich słodkich wyrobach, dlatego też poprosiłam ją o kilka swoich wypróbowanych przepisów. W szczególności zainteresował mnie ten na trufle czekoladowe.
Jeśli lubicie rozkoszować się czekoladkami, które powoli rozpływają się w ustach, koniecznie powinniście wypróbować wyśmienite trufle czekoladowe z rumem i delikatną nutą cynamonu.
Zaskakują swoim wyrafinowanym smakiem!
TRUFLE CZEKOLADOWE
Składniki:
250 g gorzkiej czekolady 60%
200 ml śmietanki kremówki 30%
30 g miodu (akacjowego)
40 g miękkiego masła
1 łyżeczka cynamonu w proszku
20 ml rumu
do obtoczenia w/g smaku: posiekane drobno orzeszki pistacjowe, płatki migdałowe, wiórki kokosowe lub cukier puder czy kakao…
Przygotowanie:
Kawałki czekolady rozpuszczam w kuchence mikrofalowej 500W przez 1 min. Proces ten trzeba potarzać 3 razy i za każdym razem przemieszać, można też rozpuścić w kąpieli wodnej. Czekolady nie mozna rozpuszczac bezposrednio na gazie, bo rozwartwi sie!
Osobno podgrzewam śmietankę razem z miodem i cynamonem, ciepłe przelewam na 2 razy do naczynia z rozpuszczoną czekoladą i mieszam bardzo energicznie, tak by otrzymać błyszczącą masę bez grudek. Wciąż mieszając wrzucam kawałki miękkiego masła i dodaję rum. Gdy wszystkie składniki ładnie połączą się ze sobą, naczynie przykrywam folią plastikową i wstawiam na kilka godzin do lodówki (najlepiej na całą noc), żeby masa zesztywniała.
Następnego dnia wysypuję na talerz drobno posiekane pistacje (lub wiórki kokosowe w/g smaku), a z masy czekoladowej rękoma formuję kulki i obtaczam w posypce. Można użyć 2-3 różnych posypek, wtedy trufle będą prezentować się bardzo elegancko. Przy formowaniu kulek warto używać rękawiczek jednorazowych.
Jeśli chcielibyście otrzymać kruchą powłoczkę czekoladową, trzeba dodatkowo rozpuścić i temperować 200 g gorzkiej czekolady, a potem obtoczyć w niej nasze kulki.
Trufle można przechowywać w chłodnym i suchym miejscu przez 15 dni… jeśli do tego czasu uda się Wam im oprzeć????
Gelati, gelati… il fresco piacere delle giornate calde. Gelati alla crema, frutta, al cioccolato… a chi di noi non piacciono? D’estate godiamo la varietà dei sapori e le gelaterie ci sorprendono sempre di più con i gusti più stravaganti.
E se… se una volta ci proviamo farli da soli?
Io sono stata costretta dalla mia pasticceria preferita che ogni anno chiudeva per la stagione invernale.
Un simpaticissimo vecchietto col quale stavo lavorando in questo periodo era un goloso ammiratore del gelato al pistacchio. Quando arrivava l’inverno e le nostre scorte erano finite da un pezzo, spesso ripeteva con la voce nostalgica: avrei voglia del gelato… non ti rimasto niente? A proposito di questo mi venuta l’idea di tentare a farlo da sola. E perché no!
Ho iniziato a cercare nel internet una ricetta perfetta e processo di lavoro, passo dopo passo. Come immaginate gli articoli sono tanti, a me hanno ispirato due, non molto complicati. Il giorno dopo sono andata al negozio per completare tutti gli ingredienti che avevo bisogno e con entusiasmo ho cominciato lavorare. Ancora una volta ho analizzato entrambe le ricette, dopo un piccolo ritocco ho deciso di usare una semplice e veloce senza utilizzo di tuorli d’uovo. Quando facciamo i gelati oltre il gusto molto importane è la tecnica di produzione. Soprattutto se non abbiamo a disposizione una macchina per fare gelato.
Mi ricordo che tanti anni fa, una volta ho provato a farli. Purtroppo il tentativo finì in un fiasco. Il gusto era impeccabile, però il gelato era così duro che dovevo usare la sega elettrica per dividere a porzioni. Così, questa volta mi sono concentrata sul processo di lavorazione. Il gelato già dal primo tentativo è uscito perfetto e posso dirvi che dedicando dell’attenzione e una piccola dose di pazienza l’effetto può essere sorprendente! E’ importante di aerare la massa del gelato con miscelazioni frequenti ma brevi, prestando molta attenzione a non riscaldarla troppo perché può produrre i cristalli del giaccio che trasformano il nostro gelato in un blocco di cemento.
Il gelato ha un gusto veramente eccezionale, molto meglio del questo comprato al negozio o anche nella gelateria. È tanto cremoso, soffice e si riesce prendere facilmente con un cucchiaio. Ha un meraviglioso sapore del pistacchio invece di una polvere verde al nebbioso ricordo dei noci.
E allora chi ha voglia del gelato?
GELATO AL PISTACCHIO
Ingredienti: ( per circa 1 litro del gelato )
1 bicchiere di pistacchi sbucciati (recipiente da 250 ml)
4 cucchiai di miele
250 ml di latte intero
750 ml di panna fresca
1 70 -200 g di zucchero
100 ml di alcool (vodka, rum)
qualche goccia di aroma di mandorle (opzionale)
Procedimento:
I pistacchi li metto nella ciottola e verso dell’acqua bollente lasciando a mollo per circa 5 -10 min, questo mi aiuta a togliere più facilmente il guscio e la pellicina. Elimina anche il sale, completamente o quasi. I pistacchi vengono sbucciati dalla pelle marrone in modo che rimangono i noci verdi. Il precorso è più tosto noioso, quindi se alcuni non si riescono a spelare non importa, possono rimanere con la pellicina.
Nel frullatore metto il miele, 200 ml di panna ed i pistacchi precedentemente puliti, (consiglio di tenerne un po’ da parte per poi tritarli grossolanamente da aggiungere al gelato verso la fine per dargli una piacevole croccantezza) trito il tutto finché diventa una pasta liscia e omogenia. In un pentolino scaldo il resto della panna e latte insieme allo zucchero fino che si scioglie e rimuovo dal fuoco. Fate attenzione a non far bollire! In una ciotola capiente metto il composto di pistacchi e verso lentamente la miscela di latte, panna e zucchero, lavorando con una frusta elettrica in modo da ottenere un liquido liscio. Aggiungo l’alcool e qualche goccia di aroma alla mandorla. Lascio raffreddare Appena prima di mettere nel congelatore mescolo ancora una volta molto bene (sempre con la frusta elettrica ), per avere una massa ariosa e soffice. La miscelazione la ripeto circa ad ogni ora. Vi ricordo di mescolare molto brevemente 1-2 min. e mettere subito nel congelatore. L’azione ripeto almeno 5-6 volte. All’inizio il gelato ha una consistenza liquida appena cremosa, ma dopo 3-4 ore comincia diventare sempre più denso. A quel punto aggiungo una macinata di pistacchi precedentemente tritati e li faccio incorporare.
Lody, lody, lody… zimna ochłoda letnich dni. Lody kremowe, owocowe, czekoladowe… któż z nas ich nie lubi? Latem rozkoszujemy się ich smakiem, a nasi cukiernicy prześcigają się w pomysłach coraz to bardziej zwariowanych gustów.
A czy próbowaliście kiedyś zrobić je samodzielnie?
Mnie zmusiła tego do moja ulubiona lodziarnia, którą co roku zamykali na sezon jesienno-zimowy.
Bardzo miły staruszek, u którego wtedy pracowałam, był niepoprawnym wielbicielem lodów pistacjowych. Gdy nadchodziła zima, a nasze zapasy wyczerpywały się, często powtarzał nostalgicznym głosem: zjadłbym loda … nie zostało Ci coś?…
Wtedy zabłysła mi myśl, a gdyby tak spróbować zrobić je samemu! A dlaczego nie?
Zaczęłam wertować strony internetu w poszukiwaniu idealnego przepisu i procesu robienia lodów. Wpisów jak wiadomo jest ogromna ilość, ale mnie zainteresowały dwa, niezbyt skomplikowane. Następnego dnia wybrałam się na zakupy by skompletować potrzebne mi rzeczy i ochoczo zabrałam się do dzieła. Jeszcze raz przeanalizowałam oba przepisy i po kosmetycznej przeróbce zdecydowałam się na prosty i szybki sposób bez użycia żółtek.
Przy robieniu lodów, oprócz smaku bardzo ważna jest też technika, oczywiście w przypadku gdy nie posiadamy maszynki do ich produkcji.
Już wiele lat wcześniej, pamiętam, próbowałam je zrobić. Próba niestety zakończyła się fiaskiem. Pod względem smaku były bez zarzutu, ale niestety tak się zamroziły, że potrzebna była piła elektryczna by je poporcjować. Tym razem więc postanowiłam pilnie skupić się na procesie ich wytwarzania. Lody już za pierwszym podejściem wyszły doskonałe i z czystym sumieniem mogę Wam powiedzieć, że przy poświęceniu uwagi oraz odrobiny cierpliwości efekt może być zaskakujący!
Ważne jest to by napowietrzać masę lodową przez częste, ale krótkie miksowanie, zważając baczną uwagę by w tym czasie nie ociepliła się i nie zaczęła wytwarzać zamarzniętych kryształków.
Lody mają genialny smak, o niebo lepszy niż te, które kupujemy w sklepie, a nawet w naszych wypróbowanych cukierniach. Są kremowe, puszyste i bez problemu dają nabrać się na łyżkę.
Mają cudowny smak orzeszków pistacjowych, a nie zielonego proszku z letnim wspomnieniem pistacji…
A więc kto ma ochotę na lody?!
LODY PISTACJOWE
Składniki : (porcja na ok. 2 litry lodów)
1 szklanka obranych orzeszków pistacjowych
4 łyżki miodu
1 szkl. pełnego mleka
3 szkl. śmietanki kremówki 30%
1 szkl. (nie pełna !) cukru
100 ml alkoholu (wódka, rum)
kilka kropel aromatu migdałowego (opcjonalnie)
Przygotowanie:
Ze względu na to, że w sprzedaży najcześciej znajdziemy orzeszki solone musimy je najpierw dobrze wypłukać. W miseczce zalewam je przynajmniej dwukrotnie wrzątkiem i pozostawiam na ok. 1-2 min. Pomaga mi to również łatwiej pozbyć się łupinek i skorupek. Pistacje obieram z brązowej skórki, tak aby pozostały same zielone orzeszki. Jest proces trochę żmudny, wiec jeśli niektóre nie dają się obrać, to nie ma znaczenia, moga być ze skórką. Następnie miód, ok. pół szkl. śmietanki i orzeszki pistacjowe (garstkę pozostawiam do poćwiartowania) wrzucam do blendera i miksuję tak długo, aż praktycznie staną się płynną masą, wypuszczając z siebie aromat i olejki.
Pozostałą śmietankę i mleko podgrzewam razem z cukrem, aż do jego rozpuszczenia i zdejmuję z palnika. Uważajcie by nie zagotować! Całość wlewam powoli do naczynia z pistacjami i miksuję na gładką masę. Dodaję wódkę i kilka kropel aromatu migdałowego. Schładzam do temperatury lodówkowej. Tuż przed wstawieniem do zamrażarki jeszcze raz miksuję, aby nadać masie puszystości i przelewam do większego kontenera. Czynność miksowania powtarzam w mniej więcej godzinnych odstępach. Pamiętajcie, że miksować należy krótko ok.1-2 min. by masa zbytnio nie ocieplała się. Na początku lody mają konsystencję zaledwie kremową, ale po przynajmniej trzecim kręceniu (3-4 godz.) zaczynają ładnie (zauważalnie) gęstnieć. Czynność miksowania powtarzam przynajmniej 5-6 razy. Na końcu wrzucam garść pozostałych, poćwiartowanych pistacji.
Zachęcam wszystkich do spróbowania.
GOŁĄBKI tradotto, sarebbero i piccioni! In realtà sono involtini di carne macinata avvolti nelle foglie di verza.
Gołąbki nella nostra casa era il pranzo di sabato e domenica. La ricetta tradizionale dice di usare le foglie di cavolo bianco, ma io ricordo che la mia mamma lo faceva sempre e rigorosamente con la verza. Il motivo era uno, molto banale, a nostro papà non piaceva il gusto dolciastro del cavolo bianco. Ed anche io le preparo sempre con la verza.
I sapori della propria infanzia rimangono profondamente nella nostra mente e con noi attraversano la vita.
Oltre questo secondo me le foglie della verza sono più delicate, fragili e allo stesso tempo più saporite di gusto, cioè non hanno questa caratteristica nota di dolcezza che appartiene al cavolo bianco. La seconda regola importante della mia mamma era: che gli involtini si facevano solo di carne (carne macinata di maiale) senza l’aggiunta di riso o di grano saraceno. Spesso trovate le ricette dove mischiano cerali insieme con la carne, non sono sbagliate, sono una variante per chi non piace usare solo la carne.
Io per esempio ho arricchito il ripieno della mia mamma aggiungendo i funghi champignon leggermente fritti, in un rapporto di circa 2:1 cioè 2 parti di carne è una parte di funghi. Gli champignon vengono macinati insieme alla carne, cipolla fritta e pane secco imbevuto nell’acqua. Per me i funghi sono un ottimo punto di partenza nel gusto di questo piatto, valorizzando piacevolmente il sapore. Siccome il piatto è più tosto laborioso tanto vale la pena fare sempre un’abbondante quantità che rimanga per il giorno dopo. All’indomani dopo aver riposato nel loro sugo prendono il gusto degli aromi, dandogli un sapore ancora più incisivo, strepitoso!
Consiglio sempre di preparare delle porzioni in più, che si posso anche congelare, per avere un pranzo gustoso e veloce, pronto in pochi minuti Mi raccomando soltanto di conservarli nel congelatore non più di 2-3 mesi, per non alterarne il sapore soprattutto del cavolo.
Poco prima di servire preparo la salsa di pomodoro con la base di brodo che rimane della cottura di involtini. Per rendere la salsa bella e vellutata metto un po’ di farina. Come un perfetto finale, aggiungo aneto tritato e faccio bollire ancora una volta per non più di un minuto in modo che l’erbetta lascia l’aroma e non perde i suoi benefici. L’aneto conferisce perfettamente a questo piatto un sapore unico.
Gołąbki è un altro dei piatti polacchi estremamente apprezzato dai turisti stranieri. Provare per credere.
INVOLTINI DI VERZA CON LA CARNE E CHAMPIGNON
Ingredienti: ( per circa 25 pezzi )
1 grande testa del cavolo (circa 1,5 – 2 kg)
600 – 700 g di carne di maiale macinata
300 – 350 g di funghi champignon freschi
1-2 cipolle
1 uovo
2 panini secchi
1 cucchiaino di maggiorana
1 – 2 foglie di alloro
sale e pepe a piacere
2-3 cucchiai di olio di colza
Salsa di pomodoro:
5-8 cucchiai di salsa di pomodoro condita
circa 1 cucchiaio di farina per addensare la salsa (a seconda della quantità del liquido)
una manciata di aneto tritato.
Preparazione:
Pulisco il cavolo dalle foglie appassite e lo sciacquo. Con il coltello affilato e appuntito ricavo profondamente il torsolo. Faccio bollire l’acqua in una pentola grande circa 2/3 della altezza. Metto con cautela la verza e faccio scottare sul fuoco lento per 20 minuti. Dopo la metà del tempo la giro delicatamente per scottarla uniformemente. Faccio scolare facendo sempre attenzione a non danneggiare le foglie, lascio a raffreddare.
Nel frattempo preparo il ripieno. Metto i panini secchi a bagno in acqua tiepida (non nel latte!). Sbuccio le cipolle e gli champignon trito molto finemente e friggo brevemente nel olio, prima la cipolla e poi funghi. Lascio a raffreddare.
Strizzo bene il pane imbevuto d’acqua e lo trito.
In una grande ciotola metto la carne macinata, funghi, cipolle e pane. Rompo l’uovo intero, aggiungo la maggiorana e condisco con sale e pepe. Amalgamo bene per un po’ di tempo tutti ingredienti con la mano o una forchetta.
Quando la testa del cavolo si è raffreddata comincio a separare con cura tutte le foglie e tolgo la gobba del nervo centrale rifilandola in modo trasversale sempre facendo attenzione a non bucarla. Per ogni foglia di verza metto una porzione di carne, chiudo lato sinistro e destro verso centro e avvolgo strettamente involtino tenendo presente che la carne non scappa dai lati. La quantità del ripieno applicata dipende dalla dimensione della foglia. Quando ho preparato tutti gli involtini, in una pentola grande scaldo 2-3 cucchiai d’olio e comincio a metterli stretti uno vicino l’altro. Di solito vengono 2-3 strati. Copro con acqua bollente a circa 3/4 dell’altezza dell’ultimo strato. Metto a bollire e riduco gas al minimo. Aggiungo la foglia di alloro, sale e pepe a piacere. Cuocio a fuoco lento per circa 1,5 – 2 ore.
Quando gli involtini sono pronti, nella pentola a parte verso un po’ di brodo della cottura e aggiungo del sugo di pomodoro (5-8 cucchiai a seconda dell’intensità della salsa e del vostro gusto). Addenso la salsa con la farina per renderla vellutata. Se è necessario correggo con sale e pepe. Nella pentola metto numero d’involtini che vogliamo mangiare, aggiungo una manciata di aneto tritato e faccio bollire brevemente. Servo caldi con il pane fresco.
Involtini con la verza è un’ottima piatto per il pranzo famigliare. Possiamo prepararlo il giorno prima, e poi scaldare soltanto, sedendoci al tavolo insieme con gli ospiti invece di stare in cucina.
Gołąbki w moim rodzinnym domu to sobotnio-niedzielny obiad. Odkąd pamiętam mamusia robiła je zawsze i rygorystycznie z kapusty włoskiej. Powód był jeden, bardzo prozaiczny, nasz tatuś po prostu nie lubił białej kapusty.
Ten smak wyniosłam z domu, a smaki z dzieciństwa pozostają głęboko w naszym umyśle i gdzieś w podświadomości wędrują z nami przez życie.
Oprócz tego wydaje mi się, że liście kapusty włoskiej są delikatniejsze, kruche i zarazem bardziej wytrawne w smaku, to znaczy nie mają tej charakterystycznej nuty słodkości, która towarzyszy białej kapuście.
Drugą ważną regułą mojej mamusi było to, że robiła gołąbki mięsne w stu procentach (wieprzowe mięso mielone) czyli bez dodatku kaszy czy ryżu.
Po wielu latach wzbogaciłam ten farsz dodając lekko przesmażone pieczarki, w stosunku około 2:1 czyli 2 części mięsa do 1 części grzybów. Pieczarki są mielone razem z mięsem, podsmażoną cebulą i czerstwą bułką. Według mnie grzyby fantastycznie podkreślają smak tej potrawy. Spróbujcie, naprawdę polecam.
Ze względu na to, że jest to obiad dość pracochłonny, dlatego też warto przygotować go większą ilość. Mama zawsze kupowała wielką główkę kapusty, tak aby wyszedł duży garnek. Gołąbki zostawały na następny dzień, kiedy to przechodziły swoimi wszystkimi aromatami. Dzień póżniej były najsmaczniejsze!
Teraz też zawsze robię ich więcej i zamrażam w porcjach, by później mieć gotowy, pyszny i szybki obiad. Nie zalecam jedynie przetrzymywania potrawy w zamrażalniku dłużej niż 2-3 miesiące, ze względu na kapustę, która po tym okresie może stracić swoje walory smakowe.
Krótko przed podaniem rosół, w którym gotowały się gołąbki podprawiam sosem pomidorowym z odrobiną mąki. Sos powinien być aksamitny i delikatny. Na samym końcu, jako doskonały finał, dodaję posiekany koperek i jeszcze na moment doprowadzam do zagotowania, tak by pozostawił swój piękny aromat. Zielony koper nadaje tej potrawie swoją niepowtarzalność.
Gołąbki to kolejne polskie danie niezwykle doceniane przez zagranicznych turystów. Swego czasu pracując w Austrii podbiłam tą potrawą podniebienia Austriaków. Pamiętam, gdy podałam je naszemu sąsiadowi, oprócz tego, że zjadł ich 4, to poprosił jeszcze o porcję na wynos. Był zachwycony tym smakiem. POLSKA KUCHNIA GÓRĄ!
GOŁĄBKI Z MIĘSEM I PIECZARKAMI W LIŚCIACH Z KAPUSTY WŁOSKIEJ
Składniki : ( ok. 25 sztuk )
1 duża główka kapusty włoskiej (ok. 1,5 – 2 kg)
ok. 600 – 700 g wieprzowego mięsa mielonego
250 – 350 g pieczarek
1-2 cebule
1 jajko
2-3 czerstwe kajzerki
1 łyżeczka majeranku
1-2 liście laurowe
sól i pieprz do smaku
2-3 łyżki oleju rzepakowego
Sos pomidorowy:
5-8 łyżek doprawionego sosu pomidorowego
ok. 1 łyżki mąki do zagęszczenia sosu ( w zależności od ilości płynu )
garść zielonego, posiekanego koperku
Przygotowanie:
Kapustę oczyszczam z ewentualnych, zwiędłych liści i płuczę ją. Ostrym i spiczastym nożem głęboko wycinam głąb kapusty. Zagotowuję wodę w dużym garnku ok. 2-3 jego wysokości. Ostrożnie wkładam kapustę i parzę ją na bardzo małym ogniu przez ok. 20 min. Po upływie połowy czasu, dobrze jest delikatnie przekręcić główkę kapusty, by sparzyła się równomiernie. Odcedzam, uważając by nie uszkodzić liści i pozostawiam do ostygnięcia.
W międzyczasie przygotowuję farsz. Bułki namaczam w letniej wodzie ( nie w mleku! ). Obieram pieczarki i cebulę, bardzo drobno siekam i krótko podsmażam na oleju, osobno pieczarki i osobno cebulę ( można smażyć duże kawałki i zmielić wszystko w maszynce razem z mięsem i namoczonymi bułkami ). Pozostawiam do przestygnięcia.
Namoczone kajzerki dokładnie odciskam z wody i drobno szatkuję.
Do dużej miski wkładam mięso mielone, pieczarki, cebulę i odciśnięte bułki. Wbijam 1 jajko, dodaję majeranek oraz doprawiam solą i pieprzem. Wszystko dokładnie wyrabiam ręką lub widelcem. Farsz z mięsa mielonego lubi być wyrabiany przez jakiś czas, by wszystkie składniki dobrze połączyły się ze sobą.
Następnie z ostygniętej główki kapusty ostrożnie oddzielam wszystkie liście i z każdego z nich ( oprócz tych najmniejszych ) ścinam twardy, zgrubiały nerw, uważając zawsze, by żadnego nie uszkodzić. W razie “wpadki” na powstałą dziurkę kładę mały listek ze środka główki. Na każdy liść kapusty nakładam porcję mięsa, a następnie składam do środka lewą i prawą stronę liścia, po czym ściśle zawijam w roladę, mając na uwadze to by mięso nie wydostało się na boki. Ilość nałożonego farszu zależy od wielkości liścia. Używam wszystkich liści, które uda mi się zawinąć, nie zważając na to, że w moim garnku znajdą się większe i mniejsze porcje. Gdy przygotuję już wszystkie gołąbki, w dużym naczyniu rozgrzewam olej i układam je ścisło obok siebie. Zazwyczaj wychodzą mi 2-3 warstwy. Całość zalewam gorącą wodą do około 3/4 wysokości ostatniej warstwy gołąbków. Doprowadzam do zagotowania i zmniejszam gaz do minimum. Dodaję liść laurowy, solę i pieprzę do smaku. Gotuję na małym ogniu przez ok. 1,5 – 2 godz.
Gdy gołąbki są już gotowe, odlewam część powstałego rosołu i podprawiam go dobrym sosem pomidorowym ( 5-8 łyżek w zależności od intensywności sosu i własnego gustu). Całość zagęszczam mąką. Sos powinien być aksamitny i niezbyt gęsty. Koryguję smak solą i pieprzem, jeśli to konieczne. Przekładam do garnka z sosem tą ilość gołąbków, którą mamy zamiar zjeść i dodaje garść posiekanego, zielonego koperku. Gotuję jeszcze przez krótką chwilę i gorące podaję do świeżego pieczywa. Na talerzu gołąbki polewam sosem pomidorowym i dekoruję piórkami kopru.
Jest to również doskonały obiad na rodzinne uroczystości. Możemy przygotować go dzień wcześniej, a później jedynie podgrzać i zamiast stać w kuchni, usiąść przy stole razem z gośćmi.
Mi piace leggere vostri commenti